Niedawno zakończyliśmy dyskusję o nowych celach unijnej polityki klimatycznej z perspektywą do 2030 r. Osiągnięte porozumienie dotyczące wzrostu ambicji klimatycznych jest ważne nie tylko dla Polski i UE, ale także dla całego świata. Jest to także wyraz naszej solidarności z tymi, którzy są najbardziej dotknięci zmianami klimatu. Cel ten będzie realizowany przez UE kolektywnie – mówi w rozmowie na łamach GLOBEnergia z cyklu “5 lat Porozumienia Paryskiego” Minister Klimatu i Środowiska, Michał Kurtyka.
Patrycja Rapacka: 12 grudnia 2015 r. w Paryżu 195 państw zawarło porozumienie klimatyczne, które zobowiązało wszystkie państwa do redukcji emisji gazów cieplarnianych. W grudniu obchodzimy jego piąte urodziny. Czy świat, w tym Polska, odrobił lekcje z Paryża?
Porozumienie Paryskie jest efektem nie tylko długich, wieloletnich negocjacji, ale również doświadczeń z poprzednimi próbami międzynarodowego przeciwdziałania zmianom klimatu. Protokół z Kioto i porozumienie z Cancun pokazały, że prawnie wiążące ograniczenia emisji dla najbogatszych krajów, ani też zbyt luźne, czysto polityczne deklaracje dla pozostałych państw w praktyce nie działają. Porozumienie Paryskie jest rozwiązaniem pośrednim – wszystkie państwa mają prawny obowiązek ustalić dla siebie cele redukcyjne i z pełną przejrzystością pokazać, jakie działania w tym kierunku podejmują.
Do historii globalnych negocjacji klimatycznych wpisał się szczyt COP24, któremu Pan przewodniczył w 2018 r. Jak ocenia Pan z perspektywy czasu wydarzenia z Katowic? Jakie znaczenie ma dziś tzw. Pakiet Katowicki?
W pewnym sensie COP24 w Katowicach wydaje się ostatnim pozytywnym doświadczeniem w globalnych negocjacjach klimatycznych. W 2018 r. domknęliśmy bardzo ważny rozdział w tym procesie, uzgadniając Pakiet Katowicki, który zawiera wspólne, szczegółowe zasady, procedury i wytyczne, które umożliwiają realizację zobowiązań zawartych w Porozumieniu Paryskim. Wtedy wciąż działaliśmy w duchu globalnego kompromisu, który doprowadził wcześniej do uzgodnienia Porozumienia Paryskiego. Rok później podczas COP w Madrycie atmosfera była już zupełnie inna – USA formalnie złożyły wówczas wniosek o wyjście z Porozumienia Paryskiego, nie udało się dojść do porozumienia w zakresie mechanizmów światowego handlu redukcjami emisji, co było głównym celem tej konferencji, ani zrobić postępu w szeregu innych kwestii. A potem przyszła pandemia i COP w Glasgow został przełożony na 2021 r.
Co czeka Porozumienie Paryskie po 2020 r.?
Od przyszłego roku rozpoczyna się wdrażanie celów redukcyjnych zgłoszonych przez większość państw świata na lata 2021-2030. Można powiedzieć, że dopiero teraz, po 5 latach od przyjęcia i wejścia w życie, Porozumienie Paryskie będzie realnie działać. Ponadto, za 2-3 lata zaczną spływać sprawozdania państw z podejmowanych działań, zgodnie z ustaleniami Pakietu Katowickiego. I być może do tego czasu uda się uruchomić mechanizmy międzynarodowego handlu redukcjami emisji, jeśli odpowiednie decyzje zapadną w przyszłym roku w Glasgow. Wejdziemy w kolejny cykl polityczny – będziemy mieli globalny przegląd podejmowanych działań i do 2025 r. państwa będą musiały przedstawić dalsze cele redukcyjne w perspektywie do 2040 r. Ta dyskusja czeka nas wtedy również w UE, a pamiętajmy, że to już będzie ostatni przystanek na drodze do osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej w 2050 r.
Cały wywiad przeczytasz na łamach GLOBEnergia.pl.